Finałowa sesja kwalifikacyjna do wyścigu o Grand Prix Węgier nie okazała się tak emocjonująca, jak można się było spodziewać po przedkwalifikacjach, ale mimo wszystko przyniosła kilka niewielkich niespodzianek. Zapowiadany na popołudnie deszcz zmaterializował się w postaci zaledwie kilku kropel i w sumie nie miał zbyt wielkiego wpływu na ostateczny rezultat. Pogorszenie pogody oznaczało jednak niższą temperaturę i to najprawdopodobniej pomogło kierowcom korzystającym z opon Bridgestone. Świadczyć może o tym chociażby duża przewaga kierowców Ferrari nad najbliższym rywalem, a także obecność w pierwszej dziesiątce Giancarlo Fisichelli (ósma pozycja, strata niewiele ponad sekundy do zdobywcy pole position). Być może drugi kierowca z zespołu Sauber – Felipe Massa także byłby w stanie uzyskać zbliżony rezultat, zwłaszcza, że w pierwszej sesji był nieznacznie szybszy od swojego partnera. Brazylijczyk nie przystąpił jednak do finałowych kwalifikacji, gdyż ze względu na wymianę silnika po porannych treningach i tak zostałby przesunięty o 10 miejsc do tyłu na starcie jutrzejszego wyścigu. W tej sytuacji szwajcarska stajnia zdecydowała się oszczędzić opony i można spokojnie założyć, że Massa pojedzie w niedzielę tylko na dwa stopy, co jak pokazał kilkakrotnie Fisichella może umożliwić zarobek punktowy.
Wróćmy jednak do czołówki. Przejazd Michaela Schumachera nie pozostawił cienia wątpliwości, iż zespół Ferrari jest nadal w doskonałej formie i nie ma już ani śladu po zeszłorocznych niepowodzeniach na torze Hungaroring, kiedy to pięciokrotny wówczas mistrz świata został w wyścigu zdublowany przez Fernando Alonso. Tym razem jedynym kierowcą mogącym zagrozić Niemcowi był jego partner – Rubens Barrichello. Brazylijczyk podczas pierwszej sesji kwalifikacyjnej uzyskał najlepszy czas i w finałowej po pierwszym sektorze pomiarowym także był najszybszy, ale na pozostałych nie był już w stanie dotrzymać kroku Schumacherowi i musiał zadowolić się drugą pozycją (strata blisko 0.2 sekundy). Tym niemniej dla zwycięzcy Grand Prix Węgier z 2002 roku jest to i tak bardzo dobre osiągnięcie, zwłaszcza, jeśli porównamy je z zaledwie ósmą pozycją startową, wywalczoną na torze Hockenheim. Oczywiście nie wiadomo tak naprawdę, na ile chłodniejsza temperatura sprzyjała dzisiaj kierowcom korzystającym z opon Bridgestone, jednakże biorąc pod uwagę tegoroczną dominację Ferrari wywalczenie pierwszego rzędu startowego po raz czwarty w tym sezonie nie jest specjalnym zaskoczeniem.
Teraz pora na pierwszą niespodziankę, niewielką, ale zawsze: trzeci czas uzyskał kierowca z zespołu B.A.R – Takuma Sato. Japończyk, który ostatnio wydawał się być w nienajlepszej formie, zdołał dzisiaj pokonać swojego partnera – Jensona Buttona, plasując się o jedno miejsce wyżej od Brytyjczyka. Różnica dzieląca obydwu kierowców wyniosła zaledwie 0.007, ale byłaby znacznie większa, gdyby nie błąd popełniony przez Sato na jednym z szybszych zakrętów. Japończyk nie stracił jednak całej swojej przewagi i dzięki temu po raz trzeci w tym sezonie wywalczył trzecią pozycję startową. Być może kolejność kierowców z zespołu B.A.R jest w jakiś sposób powiązana z zamieszaniem wokół przyszłorocznego kontraktu Buttona, ale Sato już kilkakrotnie pokazał, iż potrafi być szybszy od swojego partnera. Z piątej pozycji jutrzejszy wyścig rozpocznie zeszłoroczny zwycięzca wyścigu o Grand Prix Węgier – Fernando Alonso. Hiszpan jako ostatni zmieścił się poniżej jednej sekundy straty do Michaela Schumachera. Znacznie słabiej wypadł jednak drugi kierowca Renault – Jarno Trulli, tracąc do swojego partnera ponad 0.4 sekundy, co dało mu dziewiątą pozycję startową. Ogólnie dzisiejsza postawa francuskiej stajni jest z pewnością nieco poniżej oczekiwań, zwłaszcza, że na równie krętym torze w Monako bolid R24 spisywał się znacznie lepiej.
Kolejna niespodzianka to bardzo dobry występ zastępcy Ralfa Schumachera – Antonio Pizzonii. Kierowca testowy zespołu Williams zakwalifikował się na szóstej pozycji i może nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że Brazylijczyk pokonał znacznie bardziej doświadczonego partnera – Juana Pablo Montoyę. Co prawda tylko o 0.03 sekundy, ale jednak. Montoya raczej nie przepada za bardzo za torem Hungaroring i dopiero w zeszłym roku udało mu się tutaj wywalczyć punkty, przy okazji wizyty na najniższym stopniu podium. Nie zmienia to jednak faktu, że został pokonany przez Pizzonię i to już za drugim podejściem. Czyżby słaba postawa Brazylijczyka jako kierowcy Jaguara w zeszłym sezonie rzeczywiście nie była jego winą? Tymczasem autorem kolejnej niespodzianki, tym razem zdecydowanie negatywnej, był dzisiaj zespół McLaren. Kimi Raikkonen z trudem załapał się do pierwszej dziesiątki, natomiast David Coulthard musiał zadowolić się 12 pozycją startową. W piątek wydawało się, że stajnia z Woking jest doskonale przygotowana do wyścigu na Węgrzech, jednak już po dzisiejszych treningach można się było domyślać, iż coś jest nie tak. Zespół przyznaje, że dokonał zbyt konserwatywnego wyboru opon (zdecydował się najprawdopodobniej na twardzszą mieszankę) i jeśli jutro nie będzie dużo cieplej, może mieć trudności z uzyskaniem dobrego rezultatu.
Pomiędzy kierowcami z zespołu McLaren na 11 pozycji uplasował się Mark Webber. Australijczyk w zeszłym roku do wyścigu o Grand Prix Węgier zakwalifikował się na doskonałej, trzeciej pozycji, jednak w tym sezonie ekipa Jaguara jest ewidentnie w nieco słabszej stronie. Tym niemniej przed trzema tygodniami Webber po starcie z niższej o jedną pozycji na mecie zameldował się jako szósty kierowca, tak więc jutro może mieć szansę na powtórzenie tego rezultatu. Drugi kierowca z zespołu Jaguar – Christian Klien zakwalifikował się na 14 pozycji, a tuż przed nim znalazł się Olivier Panis. Po wczorajszych treningach można się było spodziewać nieco lepszego występu Toyoty, ale być może japońska stajnia podobnie jak zespół McLaren dokonała błędnego wyboru opon po piątkowych treningach i dlatego dzisiaj spisała się niezbyt dobrze. Możliwe jednak, że bolidy MP4-19B i TF104B nie spisują się zbyt dobrze na torze wymagającym bardzo dużej siły dociskowej i stąd niezbyt imponująca postawa obydwu zespołów w dzisiejszych kwalifikacjach. Na pocieszenie zastępujący od tego weekendu Cristiano da Mattę kierowca testowy Toyoty – Ricardo Zonta uzyskał tylko nieznacznie gorszy czas od swojego partnera i do wyścigu wystartuje z 15 pozycji.
Zgodnie z tradycją najwolniejsze czasy (pomijając oczywiście Massę, który zrezygnował z udziału w finałowej sesji), uzyskali kierowcy z zespołów Jordan i Minardi. Nick Heidfeld tylko o niespełna 0.2 sekundy pokonał dzisiaj swojego mniej doświadczonego partnera z irlandzkiej stajni – Giorgio Pantano. Tymczasem lokalny kierowca Zsolt Baumgartner zapewnił swoim fanom niespodziankę w postaci uzyskania lepszego czasu od drugiego kierowcy Minardi – Gianmarii Bruniego. Jutro spodziewana jest poprawa pogody, tak więc tegoroczny wyścig o Grand Prix Węgier nie zapowiada się tak ekscytująco, jak przed rokiem. Michael Schumacher jest na najlepszej drodze do utrzymania totalnej dominacji, ale miejmy nadzieję, iż o pozostałe miejsca rozegra się ciekawa walka pomiędzy kierowcami z zespołów B.A.R, Renault i Williams.
|